W 2006 roku przeszedłem w szpitalu na Szaserów w Warszawie zabieg na skrzywioną przegrodę nosową. Od razu zaznaczam, że nie wiem co dokładnie mi usuwali i nie umiem opisać szczegółów technicznych takiej operacji.
Z tego co dowiedziałem się przed operacją, skrzywiona przegroda nosowa, o ile pozwala normalnie oddychać przez nos i nie powoduje innych dolegliwości, nie jest żadnym problemem i można sobie z nią żyć. U mnie laryngolog stwierdził jednak dość duże skrzywienie, co potwierdzałoby moją wcześniejszą niechęć do oddychania przez nos (tzn nie oddychałem przez nos cały czas). Skrzywienie nie nastąpiło w wyniku żadnego urazu - po prostu była to wada wrodzona (mój ojciec też miał taki zabieg).
Jak wiadomo, oddychanie przez nos jest dużo zdrowsze, ponieważ włosy w nosie filtrują powietrze. Fakt faktem, że zapisałem się na zabieg (niezbyt chętnie) by problem z nosem się nie pogłębiał. A problem był. Oprócz problemów z oddychaniem przez nos, częstym katarem, zatykaniem się nosa, zawsze zauważałem u siebie problemy z kondycją. Choć byłem zdrowy, nie mogłem biegać tyle co moi rówieśnicy. Zawsze dość szybko się męczyłem. Dziś już wiem, że jedną z przyczyn mogło być niewystarczające dotlenienie organizmu podczas wysiłku, choć z drugiej strony podczas wysiłku oddycha się najczęściej przez usta, więc być może to hipoteza błędna.
Skierowanie na operacje widniało z datą 5 tygodniową (skierowanie dostałem od lekarza pierwszego kontaktu, do którego udałem się z papierami, które dał mi laryngolog z szpitala). Jak się potem dowiedziałem był to bardzo szybki termin ponieważ ludzie czekają na ten zabieg nawet 3-4 miesiące. Zabieg miał być przeprowadzony na oddziale Otolaryngologii w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie, na ul. Szaserów 128. Po 5 tygodniach zgłosiłem się do szpitala, ale z gorączką i zasmarkanym nosem. Nie przyjęli mnie i dali kolejny termin za 6 tygodni (był jakiś termin 4 tygodniowy, ale ze względu na sesję postanowiłem zabieg zrobić nieco później, w przerwie zimowej. Potem okazało się, że była to dobra decyzja).
Przy kolejnym przyjęciu do szpitala obyło się bez problemów. Wziąłem ze sobą dowód ubezpieczenia i na oddział przyszedłem z podstawowymi badaniami (morfologia i płytki krwi, krzepliwość krwi, próby wątrobowe, OB), które zlecił mi lekarz pierwszego kontaktu. Miałem też prześwietlenie zatok, ale to ponadprogramowo. Na wirusowe zapalenie wątroby typu B byłem już zaszczepiony, więc przed zabiegiem nie musiałem tego załatwiać.
Nie miałem badania EKG. Przy przyjęciu okazało się, że posiadanie lub nie posiadanie badania EKG decyduje o rodzaju znieczulenia podczas zabiegu. Pielęgniarka wpisała mnie jako "miejscowy" (od znieczulenia miejscowego) i oddelegowała na salę pełną zmasakrowanych i oczekujących na zmasakrowanie pacjentów.
Widok nieboraków po zabiegu nie był najprzyjemniejszy. Takowy delikwent w każdą z dziurek w nosie wetknięty miał tampon, który rozpychał nos do wymiarów zdecydowanie nienaturalnych. Cały ten misterny opatrunek umocowany był gazą, którą wiązało się z tyłu głowy jak opaskę.Widok był mało ciekawy ponieważ Panowie co chwile czyścili sobie te opatrunki, pluli do zlewu krwią i robili inne mało ciekawe rzeczy.
Gdy wszedłem na salę i oznajmiłem, że będę miał zabieg w znieczuleniu miejscowym, szybko zostałem uznany za "nieszczęśnika", którego koniecznie trzeba poinformować o konsekwencjach nieopatrznego niezałatwienia badania EKG. Jeden z pacjentów wyglądał na mocno przerażonego tym faktem, bał się chyba zdecydowanie bardziej niż ja, ponieważ mnie ta informacja mimo wszystko mało obchodziła. Znieczulenie to znieczulenie, więc nie wiedziałem w czym rzecz. Poza tym jak wiadomo, pełna narkoza jest nie tylko niebezpieczna ale i niezdrowa dla serca, więc znieczulenie miejscowe wydaję się mniejszym złem.
Pierwszej nocy w szpitalu, z kaźni (sali operacyjnej) przywieźli jednego pacjenta. Jego operacja odbyła się w pełnej narkozie, więc oprócz okropnego wyglądu nie odczuwało się skali cierpień, które wcześniej mi sugerowano. Nieborak spał w najlepsze aż do rana.
Czytaj pozostałe części:
Część II -> http://www.ochoroba.pl/2088-krzywa-przegroda-nosowa-cz-ii-jak-wyglada-za...
Część III -> http://www.ochoroba.pl/2089-skrzywienie-przegrody-nosa-cz-iii-wrazenia-p...
Komentarze
hej, czy operacja niedrożnej przegrody nosa wpłynęła jakoś na jego kształt? czy to jest w ogóle mozliwe?
Nic a nic :) Ona dotyczy wnętrza nosa, z zewnątrz nic się nie zmienia, chyba że lekarz się pomyli i np. walnie Cie tym "młotkiem" w nos.
Hej, czy problem kondycyjny po zabiegu uległ poprawie?
Mam dokładnie taką samą hipotezę odnośnie zbyt słabego dotlenienia organizmu spowodowaną krzywą przegrodą. Dodatkowo podejrzewam, że organizm jest osłabiony ciągłą walką z przeziębieniem/katarem itp itd. Przez co tętno podczas np biegu jest dosyć wysokie i ciężko przebiec dłuższy dystans, bo trzeba ciągle zwalniać, aby je obniżać co staje się w pewnym momencie wręcz niemożliwe...
Niedługo czeka mnie zabieg, ale chciałbym poznać szczerą opinie czy jest nadzieja :)
Pozdrawiam!