Witam Maro,
doskonale rozumiem niechęć do gotowania na spływie kajakowym :)
Większość osób decyduje się na zabranie ze sobą dań instant.
Jest jeszcze inny sposób na zapewnienie sobie szybkich posiłków - żywność liofilizowana. Liofilizacja to proces, w którym żywność jest najpierw zamrażana, a następnie kryształy lodu są z niej usuwane. Dochodzi do tego w próżni, kiedy woda ze stanu stałego, czyli lodu przechodzi bezpośrednio w stan gazowy, czyli parę.
W ten sposób z żywności udaje się usunąć nawet do 100% wody, dzięki czemu nie trzeba jej już konserwować chemicznie.
Wybór dań liofilizowanych jest bardzo szeroki, począwszy od zestawów śniadaniowych, przez obiady, aż po owoce.
Producenci pomyśleli nawet o tym, jak uniknąć zmywania naczyń - potrawy liofilizowane można zalać woda bezpośrednio w torebce.
Nie da się ukryć, że cena dań liofilizowanych jest wyższa niż standardowej żywności. Może warto, kiedy to możliwe zaopatrywać się w świeżą żywność, a potrawy liofilizowane wykorzystać np. na obiad, czy ciepła kolację?
Decyzję pozostawiam Tobie, Maro:)
Pozdrawiam,
Anna Szczygłowska, dietetyk
Na początku to się za głowę złapałem - że żywność dla kosmonautów i ceny pewnie kosmiczne - zawracanie głowy... Ale - zajrzałem na stronki różne, no i proszę, podwójna porcja ok. 30 zł. Są też dania wegetariańskie, moja kumpela się ucieszy. Dobry patent, dzięki, Aniu!
Cieszę się, że mogłam pomóc:)
Pomóc,
Anna Szczygłowska, dietetyk
2 porcje 30 złotych, to jednak nie tak tanio :/ Tzn nie wiem jakie są to porcje, ale jeśli starczy na jeden posiłek to cena nie jest raczej korzystna.
No, masz racje Łukasz, ale jak masz w wiejskim barze zjeść hamburgera i frytki za 10 zł w sumie, to ja już wolę wydać 15 na to cudo liofilizowane. Trochę mnie tylko martwi konsystencja tych posiłków, pewnie jakaś breja wychodzi. Ktoś już próbował?
Aniu, jak co roku wybieram się na spływ kajakowy ze znajomymi. Tym razem na Łaźną Strugę - zaplecze turystyczno-gastronomiczne raczej kiepskie. Nie chce nam się targać garów, gotować na ognisku, zdrapywać przypalonego makaronu z dna, więc raczej camping-gas i zupka z kubka... Tydzień można tak wytrzymać. Problem w tym, że mam jeszcze zobowiązania kajakowo-zawodowe i poprowadzę w sumie 5 wycieczek. Co zrobić, żeby nie zdechnąć od glutaminianu sodu i nie nabawić się jakichś zdrowotnych problemów? Może są na to jakieś proste sposoby, tylko jeszcze na nie nie wpadłem...
---------------------
Reklama - czytaj dalej poniżej