goździk jak za PRL
...i rajstopy
kiełki to w sumie tylko na kanapce :)
Samo to rzeczywiście jak trawa. Moi rodzice to sieją normalnie w domu kiełki i rzerzuchę. Jak do nich przychodze, to niekiedy to nawet jem.
Mama mojego kolegi piecze świetny chleb orkiszowy.
Normalnie taki ze sklepu orkiszowy nie jest aż taki dobry.
I co to wlaściwie jest popping?
ee, to chyba nie problem, bo zakupy w internecie są tak samo objete gwarancją. To zwykle tzw. gwarancja door-to-door, czyli że jak się coś zepsuje w okresie gwarancji, to się dzwoni do nich i przysyłają do domu kuriera, który zabiera sprzęt do naprawy a potem dostarcza go z powrotem do domu. To nawet lepsze, bo nie trzeba wybierać się do sklepu.
Ja od lat kupuję przez internet. Ostatnio monitor kupiłem. Dużo taniej i własnie jest objety taką gwarancją. A poza tym jesli w internecie się kupuje, to, jesli się nie rozpakuje rzeczy, to można zawsze zwrócić (odesłać) przez 10 dni od odbioru bez żadnych kosztów, jeśli się z jakiegokolwiek powodu rozmyslimy i muszą nam oddać pieniądze.
otóż myślę, że to bałamutne zestawienie zrobione przez kogoś, kto chce udowodnić swoją z góry założoną tezę za wszelką cenę...
To tak jak niekiedy zestawia się jakieś 2 zupełnie wyrwane dane i próbuje się stwierdzić, że istnieje związek między nimi - celują w tym amerykańscy naukowcy - a z tego biorą się takie absurdy, że np. jedzenie pomidorów chroni od raka (bo sprawdzili, że ludzie, którzy jedzą częściej pomidory rzadziej chorują na raka - a nie bierze się pod uwagę, całego kontekstu, że np. ludzie, którzy w ogóle jedzą pomidory, odżywiają się lepiej, bo żyją w lepszych dzieliniach w USA i nie jedzą tyle fast foodów i w ogóle prowadzą zdrowszy tryb życia itd. a pomidory nie mają tutaj nic wspólnego). Są to tzw. pozorne korelacje. Prawdziwa nauka polega na znajdywaniu prawdziwych korelacji, a to nie jest proste i wymaga wielu potwierdzeń.
I to chyba jest coś takiego z tym mlekiem. Prosty rzut okana tabelę zachorowań - na górze są kraje najlepiej rozwinięte - np. Szewcja, Kanada. Na dole: kraje znacznie gorzej rozwinięte. Zdrowy rozsądek i doświadczenie nakazują postawić tezę, że w krajach wysokorozwiniętych jest zdecydowanie większa wykrywalność np. cukrzycy, bo jest lepsza służba zdrowa (zresztą tam w tych krajach dobrze rozwiniętych jest trochę podobna do naszej slużby zdrowia, której płaci się za to, że znajduje się jak najwięcej chorób, a nie za to, żeby ludzie byli zdrowi; płacą za choroby, to oni znajdują choroby, proste i jasne).
A dlaczego tam się je dużo mleka? Bo ich stać na to. I w ogóle jedzą więcej niz w Wenazueli np słodyczy i innych takich; nie tylko mleka jedzą więcej - dlaczego? Bo są bogatsi, stać ich na to. Więc częściej chorują na takie choroby związane ze złą dietą.
A już karygodny jest to co ten człowiek tam pisze:
szystkim mamom, które jedzą nabiał albo podają go dzieciom, życzymy smacznego. I zniżek na leki.
Nie dajmy się straszyć! Zdrowy rozsądek trzeba zachować. Ludzie od stuleci piją mleko i jedza przetwory melczne. I co? I zwykle większości populacji nic złego się nie dzieje.
Moja Mama przymierza się do zakupu kombiwara i spytała mnie o zdanie. Nie do końca rozumiem, o co z tym chodzi, ponoć działa to podobnie jak mikrofalówka, tylko że np. można wsadzać folię i jest zdrowsze (a rownież szybkie). Taki piekarnik działający na podczewień.
Czy ktoś z Was to stosuje i czy rzeczywiście to jest zdrowe? Jak smakują potrawy z tego?
Na mnie białe pieczywo raczej nie działa źle, ale staram się je ograniczać, bo jednak powszechnie się uważa, że jest złe. Podobno to kwestia SPULCHNIACZY, które są dodawane do pieczywa.
A tych nie znoszę - kiedy byłem ostatnio na wakacjach, w restauracji polewali spulchniaczami jedzenie, żeby ludziska się najadły mniejszą ilością jedzenia. Jak nie jadłem tam obiadu, to czułem się dobrze, jak jadłem, od razu bolał mnie brzuch, czułem się ociężały i senny. Oni chyba dodają glutaminian sodu albo inne świństwo. W piekarni to nie wiem, co dają, ale pewnie też coś podobnego, choć nie czuję się po tynźle.
Jak się je zdrowe pieczywo, to ono jest własnie takie "zbite" i "konretne", a nie rozpulchnione jak białe. Niekiedy ze wsi dostaję chleb z takiej tradycyjnej piekarni i to pieczywo, choć białe, to jest w porównaniu do odpowiednika ode mnie ze sklepu, jakby 2 razy bardziej treściwe i konretne (i pachnie).
Z drugiej strony białe bułki są smaczne i niekiedy mam na nie ogromną ochotę i wtedy się skuszę.